Kętrzyn

Poza głównym nurtem

 

                W ubiegłym tygodniu mieliśmy przyjemność brać udział w kolejnym spotkaniu autorskim zorganizowanym w kętrzyńskiej bibliotece. Scena teatralna w zamkowej Czytelni dla Dzieci i Młodzieży gościła tym razem poetę Andrzeja Liczmonika, człowieka nieco skrytego, trochę zawstydzonego, lecz przede wszystkim niezwykle ciekawego, jako i twórca, i osoba najpierw spierającą się ze sobą, potem pogodzona dzięki poezji właśni.

Dużo pytań zadał dyrektor Witold Gagacki, żebyśmy mogli poznać gościa. Dużo z pewnością wymagało od poety siły sięgnięcie do wspomnień z dzieciństwa, wchodzenia w dorosłość. Myślę, że często spoglądał w trakcie szukania odpowiedzi na pytania na pierwszy rząd publiczności, gdzie siedziała kobieta odpowiedzialna za zaproszenie Andrzeja Liczmonika do Kętrzyna. Istniała między nimi pewna emocjonalna więź, która w pewnej chwili pozwoliła poecie popatrzeć na pozostałe osoby jako rozumiejące i jego, i twórczość, którą za chwilę prezentował nam, czytając wiersze na przemian z dyrektorem Gagackim. Ciekawość siedzących na bibliotecznych krzesłach ludzi nie była nachalna. Raczej odzwierciedlała próbę zrozumienia niesionego na barkach poety ciężaru, swojego rodzaju deficytu, niedoskonałości, które potrafił on po latach zamienić na pełne uczucia strofy, dające nie tylko podobnym jemu, moc spojrzenia w siebie i na świat traktujący z rezerwą ludzi pozostających poza głównym nurtem życia.

Najpierw popłynęła opowieść. Scenariuszowe pytania stały się jakby niepotrzebne. Odrobina żalu do społeczeństwa, dystans do życia, w końcu szczerość w stosunku do siebie. Tak przechodziliśmy dzięki poecie przez jego i własne życie. Potem pojawiły się odpowiedzi w wierszach i prozie poetyckiej. Fragmentami bardzo oszczędne w środki poetyckie, proste wskazówkami. Miejscami zaś przepełnione prawie religijnym mistycyzmem, gdy twórca wadzi się z dogmatami, z samym Stwórcą niczym jurodiwy lub poszukujący innego wzorca pobożności cadyk.

Jerzy Lengauer

 

DSC_0001 DSC_0002 DSC_0003 DSC_0006

 

Foto : Jerzy Lengauer

Skip to content