Pisarz, poeta, publicysta, felietonista, czy telewizyjny komentator rzeczywistości?

Nerwowo było jeszcze jakiś kwadrans przed wtorkowym spotkaniem autorskim Tomasza Jastruna w czytelni kętrzyńskiej biblioteki. Emocje wywoływała raczej pusta sala. Instalowała się lokalna telewizja. Książki autorstwa gościa rozłożone na stoliku tuż przy wejściu.
Korzystając z tymczasowej próżni kupuję „Kolonię karną”. Schodzę na dziedziniec. Pełen obaw podchodzę do poety. Nie potrafię z emocji powiedzieć, że mi przyjemnie. Mówi to zaś on. Zapamiętuje moje imię i tak dedykuje mi swoją najnowszą książkę. Potem się okazuje, że chyba bardziej wolałbym mieć w rękach, czytać, potem postawić na zawsze na półce powieść „Rzekę podziemną” z 2005r. Szeptane pogłoski mówią o borykaniu się, dość poważnym, Jastruna z depresją. Autor opowiada o tym szczerze, wszakże się nie roztkliwiając i nie szukając w publiczności opieki, zaprzeczania, wsparcia. Myślę sobie, że musi być po wielu terapiach, które odpowiednio nauczyły go konfrontować się z obcym miejscem i szeroką publicznością. To charakterystyczne dla „uświadomionych” chorych na depresję, umiejących radzić sobie w takich sytuacjach, które nierzadko im sprzyjają. Sam Jastrun dopowiada, jakby czytał mi w myślach, że taka atmosfera wpływa na niego bardzo dobrze i się w niej doskonale odnajduje.
Opowiada jakby pisał o sobie felieton. Tak, dużo o sobie, w ten sposób jednakże, iż przeplata opowieść o życiu od dzieciństwa, historiami pisarskimi. Tak umiejętnie to robi, że widzowie nie znajdują pomysłu na sensowne pytania. A wśród nich, w sali pękającej w szwach, z dostawionymi krzesłami, z kręcącą się między słuchaczami telewizją publiczną, chyba sami czytelnicy felietonów Jastruna w „Zwierciadle”, „Twoim Stylu”, „Przeglądzie”. Ze mną zaś inaczej. Cóż, wierny telewidz jego cotygodniowych wizyt w Superstacji… Tego kulturalnego, wyważonego intelektualisty. Przede wszystkim jednak depresanta, którego, i jego pisarstwo, tak dobrze rozumiem…
Jerzy Lengauer

DSC_0003 DSC_0005 DSC_0006 DSC_0008 DSC_0009 DSC_0010 DSC_0017 DSC_0017 DSC_0019fot. Jerzy Lengauer

 

Skip to content