
Gdyby na niezwykle błękitnym piątkowym niebie można było dostrzec obłoki, to niewątpliwie kołysałyby się w rytm muzyki, która wybrzmiewała na dziedzińcu zamkowym. Kolejne utwory przesuwały się od poezji śpiewanej po liryczną scenę popową, znane z telewizyjnych i radiowych głośników, więc przyjmowane za każdym razem przez publiczność z widocznym uznaniem i ukontentowaniem, potwierdzonymi wyraźnym zasłuchaniem i brawami. I ta estyma znalazła swoją kulminację w dwukrotnych bisach, które z przyjemnością wykonali artyści…