Drodzy Państwo, tak właśnie zakończyliśmy weekend! Sobotnim przedpołudniem, gdy zaprosiliśmy najmłodszych na spotkanie z Teatrem Conieco, czyli Państwem Ewą i Marianem Ołdziejewskimi – klaunami, żonglerami, treserami, opiekunami marionetek i lalek muppet oraz magikami!
Gdyby punt jedenasta Pani Małgorzata Margas, Dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Kętrzynie nie pojawiła się tuż przed sceną i zwracając się ku publiczności nie przedstawiła Teatru Conieco, nie wiedzielibyśmy kiedy tak naprawdę spektakl „Cyrk na wesoło” się rozpoczął. W zasadzie, kiedy tylko zaczęli na krzesłach zasiadać widzowie młodsi i starsi, rozpoczęła się szalona klaunada ze zwracaniem się do publiczności, skąd co chwila dobiegały głośnie odpowiedzi, śmiechy, radosne okrzyki i pytania do komików.
Tymczasem co rusz cichutko otwierały się drzwi do naszej Czytelni dla Dzieci i Młodzieży i spóźnieni widzowie szukali wolnych miejsc. Z tymi było dość trudno. Pierwsze rzędy były oczywiście zajęte, bo na nie zaprosili dzieci klauni, z tyłu siedzieli rzecz jasna rodzice, dziadkowie, opiekunowie. Wprost niewiarygodnie szybko nawiązany przez aktorów bezpośredni kontakt z najmłodszą publiką oparty na wesołym zaufaniu i ekscytacji oraz zainteresowaniu spowodował, że dzieci na czas przedstawienia czuły się dobrze i bezpieczne mając za towarzyszy swoich rówieśników a przed sobą cyrkowe szaleństwo.
A tegoż było nieprzerwanie od początku do końca przedstawienia i nawet jeden niewielki kłopocik nie skonsternował widzów, gdy jedna z marionetek stała się niesforna i odmawiała przekornie żonglerki piłeczkami. Gdy jej opiekun łagodnością przemówił jej do rozsądku, okazała się o wiele sprawniejszym artystą niż poprzedzający ją w występie komik!
Tak, tak, przerw nie było żadnych. Gdy Pan Marian znikał za dużą niebieską kurtyną, na scenie pojawiała się Pani Ewa mając w zanadrzu mnóstwo rymowanych pytań w stylu Jana Brzechwy, którymi zabawiała najmłodszych.
Mówiący Pies Przecinek wraz ze swoim opiekunem, żeby nieco ostudzić gorące od śmiechu nastroje, przedstawili nam piękną filozoficzną opowieść o przyjaźni, która przełamuje stereotypy i zachęca do zmiany w naszych relacjach z kolegami, sąsiadami, znajomymi, poczynając od przedszkola, kiedy wchodzimy w już całkiem poważne towarzyskie związki z grupą, aż po problemy z tolerancją, gdy jesteśmy dorośli a ciągle kierujemy się schematami, szablonami…
Zapowiedź tresury tygrysów chyba obudziła nieco obawy wśród pierwszych rzędów. Jednak nikt się nie poruszył, chyba że jedynie z ciekawości! Ale zaraz treserzy uspokoili widzów. To oczywiście marionetki… A i to nie cała prawda, ponieważ na dodatek groźne duże koty okazały się tygrysiątkami-niemowlakami a Pani Ewa miała dla nich przygotowane buteleczki z mlekiem, na których założone były smoczki!
W prawdziwym cyrku nie mogło się obejść bez magii. Przypatrywaliśmy się, zaglądaliśmy to z jednej, to z drugiej strony, zerkaliśmy w rękawy Pana Mariana i nie mogliśmy odkryć sztuczki, oszustwa, malutkiego kłamstewka. Nie pomogła nawet Pani Ewa i kiedy chóralnie domagaliśmy się, żeby odsłonięto nam czarodziejskie postacie, pokazano z każdej strony okazało się, że Wielki Sztukmistrz, Niezwykły Prestidigitator zażartował także z nas samych, co wzbudziło ogromny wybuch śmiechu, także u dorosłych, którzy przypomnieli sobie niewątpliwie urocze chwile z dzieciństwa.
Czy już czytacie książki o przygodach Robin Hooda, łucznika-banity z Sherwood? Nie? Zatem nasi sobotni klauni wprowadzili Was w tę opowieść znakomicie, wprawdzie trochę zmieniając i łącząc średniowieczną legendę ludową z postacią szwajcarskiego bohatera narodowego, oczywiście tylko po to, żeby publiczność miała więcej uciechy, a galopada po scenie z łukiem w pogoni za jabłkiem była nie tylko znakomitym przykładem aktorskiej emocji bez słów, czyli pantomimy, ale przed wszystkim energicznym, radosnym zakończeniem przedstawienia.
Przed ukłonami aktorów jeszcze kilka ciepłych słów do Was skierował Pies Przecinek. Pani Ewa i Pan Marian zaprosili zaś, z wielką dozą cierpliwości i przyjaznych uśmiechów, na pamiątkowe zdjęcia.
Nie wszystko było ukryte przed publicznością. Artyści, mając na uwadze edukacyjne aspekty spektaklu i rzecz jasną publiczność, której oprócz zabawy i kuglarstwa należą się poważne wyjaśnienia, komentowali swoją sztukę, mówiąc o występujących lalkach. O sobie, czyli lalce muppet, powiedział zaś sam Pies Przecinek…
Skip to content